"Radni przyjęli budżet na 2012 rok"
Wiersz ten powstał z potrzeby przeredagowania pewnego krótkiego tekstu napisanego prozą. Wyrażenie tej samej treści w mowie wiązanej zajęło znacznie więcej miejsca, za co autor przeprasza Czytelników, mając nadzieję, że humor zrekompensuje im trud lektury.
Niech dla radnych będzie chwała,
że uchwała ta powstała.
O szczegóły tutaj mniejsza,
to uchwała najważniejsza.
Dnia dwudziestego piątego,
w styczniu, roku bieżącego,
w Domu Grodzkiego na zebraniu,
na sesyi, na spotkaniu,
obok Radnych siedli Radni,
obok Pana siadła Pani,
rada w radę, po naradzie,
na krzesełku i w przysiadzie
aby budżet nam uchwalić,
abyśmy już nie płakali.
Aniołowie się radują,
kiedy radni debatują.
Troje głosy swe wstrzymało,
ale troje to za mało,
gdy dziesięciu „za”, dwóch „przeciw”.
Niech im gwiazdka wszystkim świeci,
niech im złoci gwiazdka niebo,
że przejęli się potrzebą
i trzydzieści ośm milionów
zatwierdzili gminnych plonów.
Dla bilansu „ma” i „winien”
tyle samo wsiąknie w gminie,
tyle samo się rozpieprzy,
by osiągnąć nastrój lepszy,
aby bilans zrównoważyć,
siebie pensjami obdarzyć,
a dla reszty wiercić dziurę
i zawężać koniunkturę.
Cel chwalebny, cel zaszczytny,
plan realny, a lis sprytny.
Oszczędności po horyzont:
budżet to jest taki przyrząd,
który weźmie, aby dać.
Tu oszczędzaj, a tu trać.
„Szansa”. Szansa tutaj tkwi.
Szansa nocą im się śni.
Dla debaty więc głodowej
„Program aktywizacji zawodowej
i społecznej w gminie Wojnicz”
uchwalili. Plus im dolicz.
Oto program, oto cel,
baba z wozu, koniom lżej.
Aby dzieci nie płakały,
będzie program nowy cały:
„Indywidualizacja procesu nauczania
i wychowania
uczniów klas jeden – trzy
szkół podstawowych
w Gminie Wojnicz”.
Czytaj, słuchaj. Co za spicz:
ta różnica mnie uwiera,
raz tu mała jest litera,
a raz wielka. Duuuża sprawa.
Optymizmem to napawa,
gdy się z wielkiej już zaczyna
znów litery Taakaa Gmiina.
Choć na pasku braknie dziurek,
choć zakręcą mocno kurek,
choć zacisną pas na gardle,
i zakręcą nos w imadle,
dzięki sztuczkom w księgowości
osiągną nadwyżkę w wysokości
pół miliona. Pół i basta.
Wielka radość radnych miasta,
wielka praca, wielkie trudy,
by pod dywan zmiatać brudy.
Choćby nie wiem jak kto streszczał,
choćby nie wiem jak rozpieszczał,
choćby nie pił, choćby nie szczał,
sum tych budżet nie pomieszcza.
Jest nadwyżka, jest i kwita,
więc się cieszy wójt i świta.
Jest to sukces wielki… większy,
bo w tym roku dług się zmniejszy.
Ile? To napiszą potem.
Jakieś całe cztery złote.
Więcej spłacą niż zaciągną,
no bo więcej już nie mogą.
I napisze rajców skryba:
- wolna rączka, ale w trybach -
że ten „budżet jest oszczędny”.
Budżet - owszem. Budżet jest.
Tylko BórMiszcz ma swój gest.
Znowu zgubi grosz w wiklinie,
ale wszyscy wiedzą w gminie,
że na dzieciach zaoszczędzi,
bo jak wielu teraz twierdzi,
szkoła nie jest już potrzebna
polskim dzieciom. Rzecz to pewna.
Wiedzę mają Internety.
Tam jest kasa i podniety,
więc by dzieci się uczyły,
w sposób łatwy, w sposób miły,
trzeba program cyfryzacji
czytać przed snem, po kolacji.
„Przeciwdziałać wykluczeniu
cyfrowemu”. Niech wie Heniu,
Niech wie Jasiu, niech wie Stasia,
co w profilu nasia klasia.
Niech zobaczy, puku – stuku,
co nowego na Facebooku.
Z tego będzie zysk i niebo.
Cyfryzacja jest potrzebą,
która w Unii obowiązkiem…
Bez niej nie ma nikt ochoty
ruszyć rano do roboty.
Gdy komputer jest nieczynny
nic nie zrobi żaden gminny
tu urzędnik taki blady
nie da rady i nie może,
poczuł by się papier gorzej,
gdyby „byków” nikt w tej treści
na czerwono nie podkreślił.
A to sztuka jest niełatwa,
by pisała sama dziatwa.
Cyfryzacja to jest to.
Żeby wszystko raźnie szło
Kliknij „Control” „ce” i „fał”,
i z radości wpadaj w szał
Zamiast męczyć się i szlochać
można edukację kochać.
Po co szkoła? Po co trudy?
Po co orka? Po co grudy
Cyfryzacji nie wykluczaj
z Internetu się nauczaj
Cyfryzacji tracić szkoda
gdy jest na nią taka moda.
Aby wiedzieć,
trzeba siedzieć
Umysł blaskiem monitor
już oświecić chyba pora.
Utrudnieniem są tu mity,
Dla najlepszej prosperity
trzeba z Unii brać pieniądze,
zaspokajać nimi żądze.
Nikt niczego już nie ruszy
bez unijnych tu funduszy.
A kto lubi bywać ścisły,
wie, że koszty fifty-fifty,
bez połowy nic nie wskórasz,
będzie debet, będzie dziura.
I dlatego to jest tak,
że nam ciągle forsy brak.
Aby z końcem związać koniec
to napiszmy na tej stronie:
wypruwamy sobie żyły,
wytracamy nasze siły
bo to naszym jest kłopotem
by dogonić Europe.
Nie pomogą wszyscy święci,
gdy Europa z bogiem kręci
i do łóżka daje susa
kiedy widzi w drzwiach Zeusa.
Katolicki kraj się gorszy,
patrząc na to, kiedy po mszy
w innym kulcie, w innym rycie
grzeszą jawnie, a nie skrycie.
Gdy Europa tak sprzedajna,
chociaż piękna, chociaż fajna,
bez mamony nie poradzi,
za pieniądze wszystkich zdradzi.
I w tym celu radni znowu
jak co roku, mieli powód,
by uchwalić budżet nowy,
który starczy do połowy,
gdzieś do lipca i nie dłużej.
Wtedy ważny ktoś tam w górze,
widząc jak się sprawy mają,
jak przed ludem znów udają,
i jak z grosza się iskają,
ludziom pracy żyć nie dają,
spojrzy, gromem ciśnie,
z gromu zawrze woda w Wiśle,
w gniazdach ptakom pękną jajca,
cuchnąć zacznie od Dunajca,
wyjdą z wody, tej z Więckówki,
stada owiec, boże krówki,
wyjdzie także szydło z wora,
bo to już najwyższa pora,
żeby trzasło i strzeliło,
to, co tyle lat tu gniło.
©AK 2012-02-06
« poprzednia | następna » |
---|