Chava Meantzel napisał:
Tobie już podziękujemy. Wydoiliśmy co trzeba i ….. spadaj. Ty i Twoje problemy. A "dobrzy" ludzie uprzedzali.... dawali przykłady
Przyjaźń – według Arystotelesa jedna z cnót, chociaż, w przeciwieństwie do cnót kardynalnych, nie jest ona cnotą normatywną. Filozof ten twierdzi także, że istnieje kilka rodzajów przyjaźni: idealna (teleia philia, będąca wartością samą w sobie), oraz takie, z których każda ma spełniać pewien cel (przyjemność lub użyteczność).
Większość ludzi uważa, że ich przyjaciele dobrze ich znają. Jednak badania wykazały, że w większości przypadków jest to złudzenie związane z chęcią poprawy samooceny. Wierząc, że przyjaciołom zależy na nas, budujemy poczucie własnej wartości.
Przyjaźń w kontekście socjologicznym jest silnie związana z nieprzyjaźnią. Wspólny wróg bardzo skutecznie cementuje więzi między przyjaciółmi, a jednym z narzędzi służących do tego jest plotka.. Przyjaciele mają tendencję do wyolbrzymiania negatywnych cech swych nieprzyjaciół i pomijania ich cech pozytywnych.
Przyjaźń może mieć tło genetyczne: najsilniejsze więzy łączą nas z ludźmi genetycznie do nas podobnymi.
Sam akt nawiązywania przyjaźni ma również podłoże biologiczne – jest ściśle związany z tzw. pierwszym wrażeniem - cytaty pochodzą z Wikipedii.
CHOLERA.........Wikipedia nigdy nie była dla mnie czymś, czemu można wierzyć, ale w tym wypadku..............zwłaszcza to zdanie Arystotelesa o przyjażni użytecznej......
Pomyliłam się kolejny raz. Ja, Żydówka wierzę ludziom, wiem jak trwałe i lojalne są przyjażnie w naszej nacji. Przyjaciel jest … na dobre i na złe. Przyjaciela akceptujemy takim jakim jest . Przyjaciela nie zdradzamy, nie opuszczamy – zwłaszcza w trudnych dla niego chwilach.
A w Polsce..... wyruchajmy przyjaciela.... Jakbym była ksenofobką, to bym powiedziała, że Polacy działają w myśl zasady Murzyn zrobił swoje... Murzyn może odejść....
Ale nie. Wierzę, że tak nie jest. Wierzę w przyjaźń.... mimo że zawiodłam się tyle razy... nawiązując przyjaźń z innymi …........... genetycznie.....
Droga Chavo
Już po pierwszym Twoim tekście miałem ochotę napisać, a nawet podjąć korespondencję na forum. Tej trzeciej okazji do korespondencji nie mogę już pominąć milczeniem. Sprawa jest zbyt istotna. Jako, że minęliśmy się w drzwiach redakcji portalu naszwojnicz.pl, byłem bardzo ciekaw Twoich tekstów. Felieton o Jacku Kaczmarskim, którego piosenki z przyjemnością słucham i czytam, chłonąłem z zainteresowaniem. Internet to medium interaktywne, więc posiadające tę zaletę, że Autor może dowiedzieć się o wrażeniach, jakie wywołał w czytelniku. Nie sądzę, abym był Czytelnikiem Modelowym, ale możesz liczyć na to, że będę Czytelnikiem Krytycznym, zgodnie z kryteriami Umberto Eco.
Nie, nie mogę się z Tob a zgodzić. Nie różnimy się aż tak bardzo... genetycznie, aby trzeba było tworzyć osobną socjologię i psychologię społeczną dla Polaków, Żydów, Rosjan, Czechów, Hiszpanów... Narody różnią się może mentalnością, różnią się religiami, obyczajami, ale emocje są wspólne wszystkim ludziom. Dla wszystkich ludzi tworzy się wspólne zasady etyczne. Są one w pewien sposób związane z religiami, systemami wartości, ale na tyle uniwersalne, aby nie dzielić etyki granicami państw.
Nie odpowiadam na konkretny Twój osobisty problem, który można wyczuć w tekście. Motywy i intencje Twojego tekstu niech pozostaną osobiste. Chcę zabrać głos w sprawie uogólnienia, jakie znalazło się w Twoim tekście, uogólnienia w sprawie przyjaźni, pojęcia mi bliskiego i ważnego. Odniosłaś się krytycznie do Wikipedii, jako źródła informacji, ale większość Twojego tekstu to cytat z tego niewiarygodnego źródła. Wprawdzie, nie to, co wchodzi, ale to co wychodzi... jednak z jakiego źródła czerpiemy, takie pochłaniamy treści, czy tego chcemy, czy nie.
Streszczenie kilku ksiąg Arystotelesa na jednej stronie, sześciu akapitach, dwustu dziesięciu słowach, to nie lada wyczyn. Zwłaszcza w kwestii tak zróżnicowanej jak temat przyjaźni i tak rozległej, jak filozofia Arystotelesa. Nie ma się co dziwić, że więcej po tej lekturze pozostaje wątpliwości, niż jasności.
Tom VII "Dzieł wszystkich" Arystotelesa, stanowiący słownik terminów Arystotelesowych, indeks pojęć i indeks nazw pozwala na bardzo konkretne zbadanie tematu przyjaźni. Do tego tomu odsyłam zainteresowanych szczegółowymi rozważaniami.
Genetyczne podobieństwo, o którym wspomniałaś, stało się przedmiotem ostatnich odkryć nauk biologicznych i te pozwalają mniemać, że ludzki genom jest wspólny gatunkowi homo sapiens. Przyjaźń genetyczna jest więc możliwa bez względu na rasy, narody, religie. Nie jest możliwa wtedy, gdy stają jej na przeszkodzie przekonania, o których Fryderyk Nietzsche trafnie twierdził, że są „najgorszym wrogiem prawdy”. W tej to właśnie dziedzinie przekonań poruszają się wspomniani przez Ciebie "dobrzy ludzie", którzy mają zwyczaj zawsze uprzedzać fakty i których słowa mają moc przepowiedni samosprawdzających się.
Na przyszłość może jednak nie nawiązuj przyjaźni tak lekkomyślnie, a zwłaszcza nie nazywaj przyjaźnią relacji innego rodzaju. Może lepiej nawiązuj nici porozumienia. Przyjaźń to słowo bardzo wymagające. Trzeba wielu nici i wielu lat tkackiego trudu, aby zrobić płaszcz dla przyjaciela i w dowód wzajemności otrzymać podobny od niego. Sceptycy nie pozwalają przyjaźni istnieć tam, gdzie chodzi o interesy i tu pewnie tkwi sedno użyteczności, o której pisał Arystoteles.
A gdy już jesteśmy przy dziełach Arystotelesa, to czy nie chodzi w całej tej sprawie bardziej o ten fragment: "Niekiedy silne i gwałtowne podniety nie wywołują żadnego gniewu ani strachu; kiedy indziej słabe i ledwie dostrzegalne wzniecają [w nas] poruszenia, gdy mianowicie ciało jest podniecone lub znajduje się w stanie podobnym do gniewu". ["O duszy", 403a].
W takim stanie wzburzenia papier lub pamięć elektroniczna jest dobrym przyjacielem, który wszystko przyjmie i wysłucha, a czasami nawet przyniesie odpowiedź.
Moja propozycja jest taka: możesz nadal wierzyć w przyjaźń, ale co do genetyki zweryfikuj swoje poglądy. I niech w tym Nowym Roku nici porozumienia sprzyjają opanowaniu strachu i gniewu.
JKM